... W każdym czytaniu objawia się epoka, w której żyjemy: jej rytmy, mody, obsesje i obłędy. Ale czaszka Hamleta intryguje i wodzi na pokuszenie – w książkach kondensuje się życie minione i przyszłe, czytanie i pisanie o nim – nawet ułomne, niedoskonałe, ale ciągłe, uporczywe – życia tego przyczynia, wznieca je na nowo.
Pisze się głównie dla siebie, wyzwolony z cielesności potencjał sensu, wchodzi w ukryty dialog ze swoim czasem, także jego niwelującym wpływem na naszą codzienność – nie zawsze satysfakcjonującą a bez pisania – trywialną i niepełną. Po pisarzach zostają ich utwory – nieinterpretowane, pozostawione same sobie, zapomniane, niezrozumiane, może też niezrozumiałe – popadną w otchłań, stając się tylko zadrukowaną kartką, nikomu niepotrzebnym szpargałem. Zauważone, żyją wielokrotnie, nawet jeśli to życie przysłowiowego motyla. Liczy się także sam wysiłek ich opisu, przypomnienia, interpretacji. Prace krytyka czy historyka literatury nie mają tego szczęścia – a jeśli to rzadko. Szybciej, bardziej bezwzględnie odchodzą wraz z ich twórcami w niepamięć, a na ich miejsce zjawiają się nowi – z innymi pomysłami, inspirowani karuzelą trendów, zapominając, że tak w krytyce, jak w literaturze nie ma niczego, co by nie było – życiem i literaturą.
Zamiast wstępu.
Ta pozycja nie zawiera żadnych recenzji.
Zapraszamy do dodania pierwszej.